A więc... Dziś odbył się festyn. O 17:30 mieliśmy pokazy,ale opowiem później (no bo jakby kogoś nie było ,albo zapomniał co się dziś stało... )
o 10:00 wszyscy zebraliśmy się przed Domem Strażaka i ćwiczyliśmy do ok 13:00 wyciąganie rannych z samochodu ( ). Przebraliśmy się, wpakowaliśmy w samochód (tej uwagi wam chłopaki nie wybaczę,kij wam w oko) i pojechaliśmy na plac ( 650- lecia). Ogólnie to BARDZO CZĘSTO  i BARDZO DŁUGO ( ) pomagaliśmy. Cały czas brali chłopaków do noszenia wody Ale za to dostaliśmy kamizelki!.
  Gorąco było strasznie. Cały czas siedzieliśmy w cieniu. Ale... Gdy tylko dostaliśmy kamizelki , zabrzmiała syrena. I tu wielki podziw dla Żanety, która rzuciła wszystko i szybko pobiegła do remizy. I chłopaki za nią. Aż w końcu wszyscy pobiegliśmy. Wypadek... Cóż...Dobrze,że to nic poważnego... Ale swoją drogą chamsko,że nie było kierowcy (paulaa ).
  Wdy wybiła godzina 17:30 ....zabraliśmy się do roboty. Ale trzeba było iść po hełmy
Ogólnie to podobno świetnie nam poszło tylko to było denerwujące jak Sarol trzyma ą szynę, a tu dzieciak wbiega i pyta:
- A gdzie mu to będą wkładać?
Potem pojechaliśmy z powrotem do remizy i w  sumie to wszystko.
Serrio, to ja się boje jak wyszliśmy na tych zdjęciach xD